KAZIMIERZ SABBAT (1913 – 1989)

 

Prezydent Kazimierz Sabbat Prezydent Kazimierz Sabbat

 

„Pochodzę z Kieleckiego. Urodziłem się w Bielinach, u stóp Łysej Góry w 1913 roku. Do gimnazjum chodziłem w Mielcu, w dawnej Galicji. (…) Na studia poszedłem jednak do Warszawy, ponieważ pochodziłem z Królestwa. Na wydział prawa. Skończyłem je w 1939 roku, tuż przed wojną. Przed studiami byłem w szkole podchorążych w Kielcach. I wtedy, po wielu, wielu latach, odwiedziłem miejscowość, gdzie się urodziłem, bo wyjechałem z niej mając zdaje się rok czy dwa lata. Ojciec był organistą, a mama zajmowała się domem.” – tak wspominał swoje dzieciństwo i młodość w rozmowie z Jagodą Jędrychowską w 1986 roku prezydent Polski na uchodźstwie Kazimierz Sabbat („Widzieć Polskę z oddali”).

 

 

Akt urodzenia Kazimierza Sabbata w księdze aktów stanu cywilnego parafii w Bielinach

Akt urodzenia Kazimierza Sabbata w księdze aktów stanu cywilnego parafii w Bielinach

 

Po kilku latach pobytu w Bielinach Ignacy Sabbat z żoną Franciszką z Wiącków i dziećmi wyjechał do Niekrasowa (koło Osieka). Kazimierz był tam ministrantem, gdy jeszcze uczęszczał do szkoły powszechną w pobliskim Tursku Wielkim. Potem rodzice wysłali go do gimnazjum z internatem w Mielcu. Właśnie, będąc uczniem gimnazjum, w 1926 roku wstąpił do I Mieleckiej Drużyny Harcerzy im. Tadeusza Kościuszki, co zaważyło na jego przyszłości. Sabbat brał udział w II Zlocie Narodowym ZHP w Poznaniu. Pod jego kierownictwem I Mielecka Drużyna Harcerzy została uznana za jedną z najlepszych w Krakowskiej Chorągwi ZHP. Po maturze odbył zasadniczą służbę wojskową w Szkole Podchorążych Rezerwy w Kielcach. Wtedy odwiedził Bieliny, by poznać miejsce swego urodzenia. W 1935 roku rozpoczął studia na wydziale prawa Uniwersytetu Warszawskiego, studiował także przez rok w Szkole Nauk Politycznych w Warszawie. W czasie studiów był członkiem Kręgu Starszoharcerskiego Studentów Uniwersytetu Józefa Piłsudskiego, a po roku działalności został jego kierownikiem. Organizował kursy praktyczne i obozy wędrowne dla instruktorów. Nawiązał współpracę ze skautowymi organizacjami w Rumunii i Bułgarii. Razem z instruktorami harcerskimi z pozostałych warszawskich uczelni powołał do życia w 1938 roku Zrzeszenie Akademickich Kręgów Starszoharcerskich „Kuźnica” i stanął na jego czele. W tym czasie nawiązał współpracę ze znanym działaczem harcerskim Aleksandrem Kamińskim „Kamykiem” – późniejszym twórcą „Szarych Szeregów”. Do wybuchu wojny kierowana przez niego „Kuźnica” zorganizowała szereg letnich i zimowych obozów wędrownych w kraju i zagranicą, zapoczątkowała wymianę wakacyjną młodzieży ze skautami z Węgier, prowadziła kursy dla instruktorów z dziedziny ochrony zdrowia, służby weterynaryjnej, kultury i oświaty. Do 300 osób wzrosła liczba działaczy harcerskich zrzeszonych w „Kuźnicy”. Kadra ta stała się zalążkiem do powstania tajnych organizacji podziemnych w czasie drugiej wojny światowej – „Szarych Szeregów” i Organizacji Harcerek.

 

Kościół w Niekrasowie, gdzie pracował Ignacy Sabbat po wyjeździe z Bielin.

Kościół w Niekrasowie, gdzie pracował Ignacy Sabbat po wyjeździe z Bielin.

 

Kazimierz jako harcerz I Mieleckiej Drużyny ZHPKazimierz jako harcerz I Mieleckiej Drużyny ZHP

 

Wybuch wojny zastał go w województwie kieleckim, gdzie wizytował tutejszą chorągiew harcerską. Otrzymał przydział mobilizacyjny do Ośrodka Zapasowego 25 Dywizji w Kopyczyńcach pod samą wschodnią granicą. Po agresji 17 września 1939 roku, widział wchodzące do Polski czołgi sowieckie, jednak w działaniach wojennych nie uczestniczył. Razem z innymi żołnierzami zdecydował się do przejścia na Węgry, gdzie został internowany. W październiku w Somloszollos na Węgrzech zorganizowany został polski obóz harcerski. Kazimierz Sabbat dzięki przedwojennym kontaktom z węgierskimi skautami został wyciągnięty z obozu internowanych i skierowany do pracy w tym obozie jako zastępca naczelnika. Po opuszczeniu obozu, już jako harcmistrz, w początkach stycznia 1940 roku przedostał się do Modany we Francji i wstąpił do oddziałów wojska polskiego. Początkowo służył w marynarce wojennej a następnie został skierowany do Brygady Zmotoryzowanej generała Maczka. Ranny podczas odwrotu przedostał się do Wielkiej Brytanii.

 

W końcu 1940 roku powstały tam struktury odrodzonego polskiego harcerstwa – Sabbat był jednym z jego organizatorów. Na początku kwietnia 1943 roku został przeniesiony do Londynu i praktycznie kierował całym polskim harcerstwem na obczyźnie. Jednocześnie dostał jako porucznik Wojska Polskiego odkomenderowanie z wojska do Ministerstwa Oświaty, w celu prowadzenia spraw młodzieży. Do jego zadań należała między innymi opieka nad tysiącami polskich dzieci, wyprowadzonych (w czasie powstawania armii generała Andersa) z terenu Związku Radzieckiego do Iranu i dalej do Indii, Afryki, Meksyku i Nowej Zelandii. Dzieciom tym, często osieroconym, musiano stworzyć warunki do rozwoju i nauki poprzez tworzenie harcerskich drużyn. Praca Sabbata w tej dziedzinie była trudna, ponieważ na tle niezależności harcerstwa powstawały konflikty między polskim rządem londyńskim a Komitetem Naczelnym ZHP.
 
 
Kazimierz Sabbat był jednym z tych działaczy emigracyjnych, którzy krytycznie oceniali współpracę byłego premiera Stanisława Mikołajczyka z komunistami w kraju. Wbrew władzom organizował polskie harcerstwo na obczyźnie. Doprowadził do Ogólnego Zjazdu Harcerstwa w styczniu 1946 roku w Paryżu i utworzenia nowych struktur z Naczelną Radą Harcerską poza Granicami Kraju. Organizował pomoc dla odradzającego się w kraju Związku Harcerstwa Polskiego. W niedługim jednak czasie harcerstwo w Polsce zostało opanowane przez władze bezpieczeństwa publicznego, a jego działacze byli prześladowani i więzieni.
 
W 1948 roku ożenił się z córką dowódcy, wsławionej w bitwie pod Monte Cassino, 5-tej Dywizji Kresowej – generała Nikodema Sulika. Anna Sulik w czasie wojny była żołnierzem Armii Krajowej spod Grodna. Wychowali czworo dzieci – Annę, Jolantę Alinę i Jana. Po ślubie Kazimierz Sabbat założył przedsiębiorstwo Limba Trading company Limited, produkujące kołdry i śpiwory, aby zdobyć środki na życie dla rodziny oraz na działalność organizacyjną. Nadal pracował w harcerstwie jako Komisarz Zagraniczny Związku Harcerstwa Polskiego poza Granicami Kraju, a także w Stowarzyszeniu Polskich Kombatantów. Kierował również odcinkiem skarbu w Egzekutywie Zjednoczenia Narodowego. Kiedy został wybrany jej przewodniczącym w 1967 roku, pożegnał się z pracą w harcerstwie. Dziewięć lat później został premierem emigracyjnego rządu polskiego, pełniąc jednocześnie funkcję ministra spraw krajowych i sprawiedliwości. Mianowany przez Edwarda Raczyńskiego następcą, 8 kwietnia 1986 roku został zaprzysiężony jako prezydent (piąty) Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie. Jako prezydent był z urzędu kawalerem Orderu Orła Białego. Podstawowym celem jego prezydentury było jednoczenie polskich emigracyjnych ośrodków politycznych i wspomaganie opozycji demokratycznej w Polsce. Współpracował z organizacjami w kraju: KSS-KOR, ROPCiO, KPN i NSZZ „Solidarność” (także w stanie wojennym). Należy dodać, że urząd prezydenta był stanowiskiem honorowym – Kazimierz Sabbat pełnił go bez pobierania wynagrodzenia.
 
Zaproszenie na pogrzeb Kazimierza Sabbata
Zaproszenie na pogrzeb Kazimierza Sabbata
 
Zmarł nagle 19 lipca 1989 roku (dokładnie w dniu, w którym generał Wojciech Jaruzelski został wybrany przez kontraktowy Sejm na prezydenta Polski). Jego pogrzeb odbył się w Katedrze Westminsterskiej w Londynie. Pochowany został na cmentarzu Gunnersbury w pobliżu Pomnika Katyńskiego. Jego następcą został minister spraw zagranicznych w rządzie londyńskim Ryszard Kaczorowski. Już wcześniej ustalono, że insygnia władzy zostaną przekazane do kraju dopiero wtedy, gdy powstanie suwerenny Sejm, wybrany w wolnych, powszechnych i demokratycznych wyborach – wówczas władze Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie zakończą swoją misję.
Z inicjatywy Sławomira Jóźwika – prezesa Towarzystwa Przyjaciół Bielin – w dniu 11 listopada 2006 roku na południowej ścianie kościoła parafialnego w Bielinach została umieszczona tablica pamiątkowa poświęcona prezydentowi Kazimierzowi Sabbatowi.
 
 
 
 
 
 
KSIĄDZ JÓZEF DUDKIEWICZ (1849 – 1917)
 
„Tę pamiątkę wzniósł w 1903 roku uczeń i przyjaciel ksiądz Józef Dudkiewicz proboszcz prajsburgski w Ameryce. Prosi o modlitwę za jego duszę.” Taki napis widnieje na płycie obok nagrobka księdza Walentego Pękalskiego (oba pomniki Towarzystwo Przyjaciół Bielin odnowiło w 2009 roku).
 
Ksiądz Józef Dudkiewicz jako proboszcz parafii w Priceburgu (źródło: Wacław Kruszka „Historia polska w Ameryce”)
Ksiądz Józef Dudkiewicz jako proboszcz parafii w Priceburgu
(źródło: Wacław Kruszka „Historia polska w Ameryce”)
 
Ksiądz Józef urodził się 14 marca 1849 roku jako trzecie dziecko w rodzinie Wincentego Dudka i jego drugiej żony, młodszej o 13 lat, Tekli z Barańskich (o tym, że Józef Dudek i Józef Dudkiewicz to ta sama osoba, świadczy dopisek na akcie urodzenia: „18 X 1872 roku na diakona poświęcony”). Jego chrzestnymi byli Andrzej Iwan i Magdalena Kluskowa. Ojciec przyszłego księdza był zamożnym gospodarzem – podczas oczynszowania w 1856 roku otrzymał największą osadę w Hucie Nowej o powierzchni 41 mórg i 118 prętów (około 24,5 ha), podczas gdy przeciętne gospodarstwo liczyło 13 – 15 mórg. Chyba to pozwoliło utrzymać i wychować dzieci (miał ich czternaścioro, w tym czworo z pierwszego małżeństwa) i wykształcić synów – oprócz księdza, w rodzinie był także nauczyciel – Jędrzej, uczący przez kilka lat dzieci w bielińskiej szkole.
Józef Dudek zmienił nazwisko na Dudkiewicz – bardziej godne duchownego stanu – prawdopodobnie jeszcze podczas nauki w kieleckim seminarium. Został wyświęcony na księdza przez biskupa kieleckiego Tomasza Kulińskiego w lipcu 1873 roku. Pierwszą pracę kapłańską podjął w Jędrzejowie, a następnie był wikariuszem katedry kieleckiej. Po siedmiu latach posługi podjął na swój koszt dalsze studia w Szwajcarii (Innsbruck), czym po raz pierwszy naraził się władzy carskiej. Nic dziwnego, że dopiero w 1888 roku otrzymał pierwsze probostwo – w Solcu. Dwa lata później został przeniesiony do nowej parafii w Dąbrowie Górniczej, która szybko się rozwijała i liczyła ponad 20 tysięcy wiernych. Jego poprzednik wybudował tam kościół świętego Aleksandra, który nie mógł pomieścić tak wielu wiernych. Ksiądz Dudkiewicz wybudował plebanię i podjął starania o budowę nowego, większego kościoła – Matki Boskiej Anielskiej. Władze carskie wyraziły zgodę, zatwierdziły plany (kosztorys opiewał na kwotę 200 tysięcy rubli), pod warunkiem oddania istniejącego już kościoła na rzecz cerkwi prawosławnej. Proboszcz Dudkiewicz nie chciał się na to zgodzić i w swych kazaniach otwarcie występował przeciw władzy. Konflikt zaostrzył się do tego stopnia, że księdzu groziło aresztowanie. W takiej sytuacji nocą 16 kwietnia 1896 roku musiał opuścić potajemnie kraj, wyjeżdżając do Ameryki. Pozostałe w kraju rzeczy osobiste księdza i środki finansowe zostały skonfiskowane.
W Stanach Zjednoczonych ksiądz nie mógł sprawować posługi pasterskiej, ponieważ nie posiadał odpowiednich dokumentów. Za pieniądze, które zabrał z kraju kupił 200 akrów puszczy i sam pracował przy jej karczowaniu. Działka w Crivitz posłużyła mu do założenia nowej polskiej kolonii oraz wybudowania kościoła. W międzyczasie otrzymał od kardynała Ledóchowskiego odpowiednie pełnomocnictwa i został wyznaczony asystentem księdza proboszcza Flaczka w Buffalo. Następnie mianowano go proboszczem parafii Świętej Trójcy w Nanticoke, a w 1899 roku przeniesiono do parafii Nawiedzenia NMP w Priceburgu. Było to bardzo trudne środowisko, pozostające pod wpływem kościoła „hodurowców” (to ten sam odłam kościoła polskokatolickiego, który przed II wojną światową działał w Makoszynie).
 
Księdzu Dudkiewiczowi udało się zintegrować liczącą 430 rodzin parafię i wkrótce kościół, który przez wiele lat świecił pustkami, nie mógł pomieścić wszystkich wiernych. Przy kościele działała nawet polska szkoła, licząca ponad 200 uczniów. Wzorem swojej rodzinnej parafii, założył Bractwo Świętego Józefa. Cztery tysiące dolarów przeznaczył na wyposażenie kościoła. Miedzy innymi zakupił dzwony: „Maria”, „Józef” i „Michał”, do dziś nawołujące na nabożeństwa wiernych parafii Nawiedzenia NMP. W 1909 roku sporządził plany budowy nowego kościoła – 6 razy większego niż poprzedni – w stylu neoromańskim. Nie licząc rzeczowego wkładu parafian, na budowę wydatkowano aż 50 tysięcy dolarów. Po dwóch latach budowy biskup Michael Hoban poświęcił nową świątynię. Pracując w Priceburgu, ksiądz Józef zakładał parafie i budował kościoły także w innych miejscowościach w stanie Pensylwania – w Mayfield i w Ridge.
 
Wnętrze kościoła w Priceburgu w czasach ks. Dudkiewicza – 1911 rok (źródło: strona internetowa parafii)
Wnętrze kościoła w Priceburgu w czasach
ks. Dudkiewicza – 1911 rok (źródło: strona internetowa parafii)
 
 
Ksiądz nie zapominał o ojczyźnie. Aż do śmierci przysyłał pieniądze na budowę kościoła Matki Bożej Anielskiej w Dąbrowie Górniczej. W 1903 roku ufundował na cmentarzu parafialnym w Bielinach nagrobek dla swego proboszcza – księdza Walentego Pękalskiego. Wraz z bratem wystawił także nagrobek swoim rodzicom. Na mocy testamentu zapisał na rzecz Seminarium Duchownego w Kielcach 2500 dolarów, a macierzystej parafii w Bielinach ponad 1200 dolarów (w 1928 roku ówczesny proboszcz bieliński ksiądz Feliks Nowacki otrzymał przekazaną przez konsulat w Nowym Jorku równowartość spadku w wysokości 10 500 złotych).
 
 
 
Budowa kościoła Matki Boskiej Anielskiej w Dąbrowie Górniczej - stan z 1906 roku (źródło: Wikipedia)
Budowa kościoła Matki Boskiej Anielskiej w Dąbrowie Górniczej – stan z 1906 roku
(źródło: Wikipedia)
 
 
Księdzu Józefowi brakowało widać kontaktu z ojczyzną. Przysyłał zza oceanu korespondencje do polskich czasopism. Kiedy w 1898 roku w parafii Nanticoke obchodził jubileusz 25-lecia kapłaństwa, w „Gazecie Kieleckiej” ukazało się obszerne sprawozdanie z tej uroczystości, a jubilat przesłał wszystkim kolegom rocznikowym z seminarium kieleckiego swoją pamiątkową fotografię w otoczeniu orszaku duchowieństwa. Zaś w lipcowym miesięczniku „Dzwonek Częstochowski” z 1905 roku opisywał wizytę arcybiskupa Franciszka Symona w swojej parafii w Priceburgu. Wysłannika papieskiego witał 6-tysięczny tłum wiernych ze sztandarami, pochodniami i parafialną orkiestrą: „Zapłakał głośno wszystek lud radośnie; przemówił potem ks. Arcybiskup dobitnie i rzewnie, odprawił Mszę świętą, dał błogosławieństwo od Ojca Świętego, odwiedził szkołę, rozmawiał z dziećmi, które śpiewały i deklamowały. (…) Stary i mały, nawet matki przynosiły dzieci na rękach, każdy miał posłuch, błogosławieństwo i zadowolenie w sercu.”
 
Nagrobek rodziców księdza na cmentarzu w Bielinach – stan po renowacji w 2010 r
Nagrobek rodziców księdza na cmentarzu w Bielinach
– stan po renowacji w 2010 r
 
 
Ksiądz Józef Dudkiewicz nie doczekał wolnej Polski. Zmarł w 1917 roku w wieku 68 lat. Został pochowany na cmentarzu w Dickson City w Pensylwanii. W Stanach Zjednoczonych mieszka rodzina księdza (potomkowie brata), opiekująca się jego grobem.
 
 
 
 
 
 
 
 
KSIĄDZ KAROL TELIGA (1808 – 1884)
 
„11 listopada 1759 roku przede mną Andrzejem Józefem Zaiffretem doktorem nauk filozoficznych Akademii Krakowskiej, proboszczem bielińskim, został zawarty związek małżeński między Tomaszem Teligą z Cisowa i Zofią Zawadzianką z młyna Bieliny w obecności świadków Pawła Maciejskiego i Wawrzyńca Jakubowskiego z Bielin” – tak mogłaby się rozpoczynać saga, opisująca ćwierć tysiąca lat pobytu rodu Teligów w Bielinach. Małżeństwem Tomasza i Zofii złamany został monopol młynarskiej rodziny Zawadów. Nie doczekał się Zawada męskiego potomka i trzeba było oddać młyn w ręce zięcia z Cisowa. Gospodarstwo nie było może wielkie, ale królowało wśród pańszczyźnianych zagonów świętokrzyskich chłopów. Ziemi ornej było zaledwie 30 morgów i 20 morgów łąki, zalewanej często przez kapryśną Belniankę, nanoszącą piach i kamienie ze zboczy niedalekich Łysogór. Osada młynarska (wcześniej Zawadów, a później Teligów) położona była za wsią Bieliny, ale blisko kościoła świętego Józefa, na wzgórzu Popówka zbudowanego.
Nie wiemy, jak było dokładnie z wypełnianiem przez Tomasza i Zofię obowiązków małżeńskich, bo zaginęła parafialna księga urodzeń z tych lat albo może ksiądz filozof nie miał czasu i siły, by ją prowadzić. Wiemy natomiast (ale dopiero za administracji następnego plebana Józefa Patka), że Bóg Teligów obdarzał dziećmi regularnie co dwa lata – 21 maja 1767 roku urodziła im się córka Tekla, dwa lata później, w dzień po odpuście świętego Józefa, przyszedł na świat syn Wojciech, a po następnych dwóch latach i dziewięciu dniach pojawił się przyszły dziedzic majątku rodzinnego, któremu nadano imię patrona bielińskiego kościoła. Józef Teliga w wieku 27 lat pojął za żonę o pięć lat od siebie młodszą Marysię Iwanównę z Kakonina. Pan Bóg Teligom darzył – w ciągu jedenastu lat Marianna Teligowa powiła kolejno sześciu synów: Franciszka, Jana Kantego Andrzeja, Karola, Ignacego, Pawła i Jana Józefa. Na koniec na świecie pojawiły się jeszcze dwie córki – Róża Marianna i Zuzanna.
Karol Teliga urodził się 30 października 1808 roku. Jego chrzestnymi byli Wojciech Iwan i Karolina Poniewierczyna. Ukończył kielecką szkołę wojewódzką i w wieku 19 lat rozpoczął studia na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Warszawskiego. W ukończeniu nauki przeszkodził mu wybuch powstania listopadowego i późniejsze zamknięcie uczelni przez władze carskie. Edukację kontynuował więc w Seminarium Diecezjalnym w Sandomierzu. W czasie nauki finansowo wspomagał go wuj – bieliński proboszcz Jędrzej Poniewierski. Po skończeniu w 1832 roku z oceną celującą seminarium i otrzymaniu święceń, powrócił do Bielin i jako wikariusz pomagał księdzu Jędrzejowi. Po roku otrzymał mianowanie na profesora seminarium. I tak młody chłopak z Bielin wykładał w Sandomierzu język hebrajski, archeologię biblijną, teologię dyplomatyczną oraz pismo święte. Nie minął nawet rok, jak został mianowany wiceregensem szkoły, a trzy lata po skończeniu studiów obronił pracę doktorską na Uniwersytecie Jagiellońskim. Musiał chyba spotykać się z zawiścią kadry profesorskiej, ponieważ po kilku miesiącach zwrócił się o zwolnienie go z obowiązków w seminarium i przeniesienie do rodzinnych Bielin. Usprawiedliwiał się słabym stanem zdrowia. Pisał, że jest gotów zrezygnować z profesury, „chcąc ocalić drogie życie, a droższy jeszcze nieskalany dotąd honor”. Nie tylko, że zgody nie otrzymał, ale wręcz przeciwnie – dostał awans na regensa seminarium.
 
Dyplom doktorski ks. Karola Teligi (źródło: Archiwum Diecezjalne w Sandomierzu)
 
Dyplom doktorski ks. Karola Teligi
(źródło: Archiwum Diecezjalne w Sandomierzu)
 
Trzy miesiące później poprosił o pozwolenie na wyjazd zagranicę – do Wolnego Miasta Krakowa, gdzie zamierzał wziąć udział w konkursie na wakującą katedrę teologii na tamtejszym uniwersytecie. Konkurs ten wygrał i został profesorem elektem historii kościelnej i patrystyki. Przed objęciem stanowiska musiał jednak uzyskać osobistą zgodę cara Rosji – Aleksandra I. Komisja Rządowa Spraw Wewnętrznych, Duchownych i Oświecenia Publicznego prośbę tę zaopiniowała negatywnie, sugerując, że ksiądz Teliga powinien ubiegać się raczej o katedrę w powstającej właśnie w Warszawie Akademii Duchownej Rzymsko – Katolickiej. W tej sytuacji Teliga gorąco prosił biskupa sandomierskiego, by wyjednał dla niego zgodę na pracę w Krakowie. Administrator diecezji, chcąc pomóc młodemu naukowcowi, wystosował do władz prośbę w dyplomatycznym tonie:
 
„X. Teliga Świętej Teologii Doktor przyjmuje wprawdzie takową propozycję sobie uczynioną za chlubną dla siebie, atoli, iż:
1. nie tylko chcąc polepszenia swego losu, ale nadto przyrzeczenie, które przed rokiem po odbyciu doktoryzacji członkom Wydziału Teologicznego w Uniwersytecie Krakowskim uczynił, a mocą którego zobowiązał się, iż niezawodnie na konkurs przybędzie (co też w dniu 17 czerwca r. b. uskutecznił) powodowało go do starania o wzmiankowaną katedrę, zwłaszcza że każdemu poddanemu z Trzech Państw wolno jest o posady naukowe w mieście Krakowie ubiegać się, dalej, iż
2. związki familijne łączą go z Krakowem, ma tam albowiem brata, który będąc przy katedrze wikariuszem, może mu dać co do potrzeb życia i pomieszkania w trudnym czasie początku pomoc, w ostatku, iż
3. mieszkanie w Krakowie uważa bardziej za odpowiednie swojemu zdrowiu, a przy swem pierwszem postanowieniu przeniesienia się na Katedrę Patrystyki i Historii Kościelnej do Uniwersytetu Krakowskiego obstaje i swoje prośby o wyjednanie mu na ten cel pozwolenia ponawia.”
Wkrótce nadeszła satysfakcjonująca odpowiedź: „Najjaśniejszy Pan udzielić raczył Xiędzu Telidze Regensowi Seminarium Sandomierskiego pozwolenie”
 
 
Tak więc Karol Teliga został profesorem historii kościoła na Uniwersytecie Jagiellońskim. Z powodu pochodzenia chłopskiego nie był początkowo zbytnio ceniony przez kolegów naukowców. Fryderyk Hechell tak pisał o nim w swoim dzienniku: „Ksiądz Teliga, prawdziwy chłop, i w ruchach, i w mowie niezmiernie gburowaty, nigdy w lepszym nie był towarzystwie, ale i w swoim przedmiocie nie tęgi”. Mimo wszystko, po trzech latach pracy w Krakowie, Teliga został mianowany dziekanem Wydziału Teologicznego. W tym samym – 1841 roku – w wigilię zmarł mu w wieku 72 lat ojciec. Matka Marianna przeżyła męża o siedem lat.
 
 
Teliga przez cały czas wykładał teologię i historię kościelną, będąc jednocześnie przez dwadzieścia lat proboszczem parafii świętego Floriana. Od początku pracy w Krakowie posiadał tytuł kanonika katedralnego. W 1860 roku na trzy lata ponownie objął funkcję dziekana Wydziału Teologicznego. W tym czasie razem z Józefem Ignacym Kraszewskim brał udział w tworzeniu Biblioteki Polskiej dla Ludu Kraju Cieszyńskiego. Przekazał w darze Czytelni Ludowej ponad tysiąc dzieł w dwóch tysiącach tomów z różnych dziedzin literatury – w tym także cennych starodruków i rękopisów. Księgozbiór ten na życzenie fundatora został wyodrębniony, a poszczególne dzieła oznaczone odpowiednią pieczęcią.
Po nagłej śmierci księdza Mateusza Gładyszewicza w maju 1862 roku – został wybrany przez kapitułę wikariuszem kapitulnym diecezji krakowskiej. To było dość dziwne, ponieważ Teliga należał do mniejszości plebejskiej w kapitule, na którą przedstawiciele arystokratycznych i szlacheckich rodów niechętnym patrzyli okiem. Władze zaboru austriackiego były przeciwne Telidze ze względu na jego patriotyzm i filopolskie nastawienie. Zatem postanowiono usunąć go ze stanowiska pod pretekstem (jak się to zwykło czynić) reorganizacji diecezji. W sprawę zaangażował się sam cesarz Franciszek Józef I, podejmując odpowiednie działania dyplomatyczne u papieża Piusa IX. Chociaż watykański sekretarz stanu kardynał Antonelli oświadczył, że „spełnienie postulatów Austrii jest dla Stolicy Apostolskiej trudne, a nawet wprost niemożliwe”, to jednak Teligę odsunięto na boczny tor, pozostawiając mu mniej eksponowane stanowiska: egzaminatora przysynodalnego, prezesa sądu biskupiego do spraw małżeńskich, prowizora seminarium duchownego i domu emerytów w Krakowie oraz cenzora treści ksiąg religijnych. Przez wiele lat na pierwszych stronach publikacji znajdowano zapis kanonika: „Rękopis pilnie odczytałem; a nie znalazłszy w nim nic przeciwnego tak zasadom świętej wiary naszej katolickiej, jako też dobrym obyczajom, pod względem zaś ojczystych dziejów bardzo ważny, ciekawy i użyteczny, takowy godnym druku być sądzę” .
W roku akademickim 1863/64 syn młynarza z Bielin został wybrany rektorem krakowskiej Alma Mater. Po zakończeniu rocznej kadencji otrzymał katedrę dogmatyki szczegółowej. Potem jeszcze przez dwie kadencje pełnił funkcję rektora. Już jako emerytowany profesor, przy okazji jubileuszu 400-lecia urodzin Mikołaja Kopernika, przeznaczył 4 tysięcy złotych reńskich na fundusz stypendialny dla wybitnych studentów matematyki i astronomii, pochodzących z Krakowa lub Torunia. Fundusz ten istniał jeszcze kilkadziesiąt lat po śmierci Teligi – kierował nim senat uczelni – kapitał zdewaluował się dopiero podczas I wojny światowej.
Bieliński rektor zasłużył się także dla Krakowa odrestaurowaniem dzieł Wita Stwosza, znajdujących się w kościele świętego Floriana oraz działaniami na rzecz dobroczynności – na te cele z prywatnych kapitałów wydał ponad sto tysięcy złotych reńskich. W pięćsetną rocznicę założenia krakowskiej wszechnicy ogłosił drukiem swoje „Kazania świętalne” wygłaszane przez 22 lata w katedrze na Wawelu. Dla tej katedry sprawił własnym sumptem wielki gotycki ołtarz (jego autor – Edward Stehlik na koszt fundatora odbył podróż studialną po całej Europie), ale uczeni archeologowie i historycy sztuki na czele z Janem Matejką nie pozwolili na jego umieszczenie. Ksiądz profesor dbał o sprawy parafialnej szkoły i całej oświaty, bowiem uznawał pogląd, że: „przy ciągłym postępie oświecenia przyjdzie kiedyś ta pożądana chwila, gdzie dwie siostry (religia i oświata,) ująwszy się silnie za dłonie, uniosą cały ród ludzki na swoje łono, na którem kosztować będzie słodkich owoców jedności i zgody, które są prawdziwego szczęścia podstawą” .
U schyłku swego żywota schorowany ksiądz Karol mógł liczyć na opiekę swego młodszego brata Ignacego. W młodości bracia razem studiowali na warszawskim uniwersytecie z finansowym wsparciem wuja Jędrzeja. Ignacy rozpoczął studia medyczne, ale wybuch powstania w 1830 roku spowodował przerwanie edukacji. Z powodu udziału w narodowym zrywie musiał opuścić kraj. Wynajmował się do pracy jako administrator majątków ziemskich. Już jako dojrzały mężczyzna wrócił w rodzinne strony i przystąpił do powstania styczniowego. Dopiero po jego upadku, będąc już w podeszłym wieku, ustabilizował się i ożenił z córką właściciela galicyjskiego majątku, w którym był zatrudniony. Zdążył mieć jeszcze kilkoro dzieci: Zofię, która wstąpiła do zakonu, Mariana – zatwardziałego kawalera, Annę, żonę profesora Wartemberga z lwowskiego uniwersytetu oraz Tadeusza, który podążył śladami stryja Karola i przyjął święcenia kapłańskie.
Po długiej i ciężkiej chorobie ksiądz Karol Teliga zmarł 9 marca 1884 roku. Jako pierwszy z wszystkich kanoników, został pochowany w grobie kapitulnym na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
 
 
 
 
 KSIĄDZ BISKUP JÓZEF JUSZYŃSKI (1793 – 1880)
 
„ D. O. M. Ś.p. Ks. Karolowi Żurkowskiemu Kan. Kat. Kieleckiemu i Sandomierskiemu, lat 30 przeszło Proboszczowi Bielin – pomnik ten poświęca Wnuk Jego, imieniem familii i pupillów, jako wujowi matki swojej – Biskup Sandomierski Ks. Józ. Mich. Juszyński ”
 
Portret biskupa Józefa Juszyńskiego (źródło: Ks. Jan Wiśniewski "Biskupi sandomierscy")
Portret biskupa Józefa Juszyńskiego
(źródło: Ks. Jan Wiśniewski „Biskupi sandomierscy”)
 
Miał za co dziękować biskup sandomierski Józef Michał Juszyński herbu Twardost księdzu kanonikowi. Przez kilka lat jego rodzice mieszkali na bielińskiej plebanii, a ojciec administrował parafialnym majątkiem. W Bielinach właśnie 18 września 1793 roku na świat przyszedł przyszły sandomierski biskup – jako trzecie dziecko Józefa Juszyńskiego rodem z Gorlic i Katarzyny z Nowakowskich. Nie wiadomo, czy chłopiec otrzymał imię po ojcu, czy też po patronie bielińskiego kościoła. W Bielinach długo nie pomieszkiwał, bo ksiądz Żurkowski wyjednał (niektórzy mówili, że nawet zakupił) dla siostrzenicy folwark w podkieleckim Szydłówku. Stamtąd młody Józef uczęszczał do 1809 roku do gimnazjum w Kielcach. Za namową wuja Karola wstąpił do seminarium duchownego, które ukończył po sześciu latach. Ponieważ jednak nie osiągnął wieku wymaganego przez prawo do otrzymania święceń, przez rok pracował jako nauczyciel matematyki w szkole wydziałowej w Kielcach. Święcenia kapłańskie otrzymał z rąk biskupa kieleckiego Wojciecha Górskiego 28 października 1816 roku, zachowując w dalszym ciągu stanowisko nauczyciela. Do marca 1821 roku pracował w Kielcach jako zastępca rektora szkoły podwydziałowej, a następnie zastępca nauczyciela szkoły wojewódzkiej.
 
Kościół parafialny św. Zygmunta w Szydłowcu w XIX wieku - według rysunku Fabiańskiego (źródło: "Tygodnik Ilustrowany")
Kościół parafialny św. Zygmunta w Szydłowcu
w XIX wieku – według rysunku Fabiańskiego
(źródło: „Tygodnik Ilustrowany”)
 
 
Dzięki wstawiennictwu hrabiego Antoniego Ledóchowskiego – kolatora kościoła w Goźlicach i ojca kardynała – został proboszczem tej parafii. Jednocześnie w 1822 roku otrzymał mianowanie na komisarza duchownego przy układach dziesięcin. Do jego obowiązków należał objazd parafii i zatwierdzanie układów z właścicielami i dzierżawcami folwarków, dotyczących zamiany dziesięciny z korcowej na pieniężną. Po wykonaniu tej pracy został prefektem i nauczycielem religii w szkole wydziałowej w Sandomierzu, a w 1830 roku mianowano go jej rektorem. W tym czasie otrzymał godność kanonika honorowego katedry sandomierskiej. Trzy lata później został inspektorem Szkoły Powiatowej w Sandomierzu – odpowiadał między innymi za bibliotekę, muzeum i utensylia szkolne. Od 1845 roku przez kilka lat pracował na posadzie asesora szkolnictwa duchownego w ówczesnym ministerstwie oświaty – Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych i Duchownych, jednocześnie administrując parafią Goźlice. W 1847 roku została mu przyznana emerytura w wysokości 285 rubli. Ze względu na otrzymane w 1848 roku beneficjum – parafię w Szydłowcu – emerytury tej nie pobierał. W nowej parafii na swój koszt remontował kościół i wszystkie budynki gospodarcze, gdyż zastał je w nędznym stanie. Poza tym odbudował zniszczone w wyniku pożaru stodoły, owczarnię i spichlerz. Z powodu znacznych wydatków nie mógł wnieść później opłat do Stolicy Apostolskiej, wymaganych przy nominacji na biskupa. W 1848 roku otrzymał godność kanonika gremialnego, a trzy lata później prałata scholastyka katedry sandomierskiej.
 
 
Nagrobek księdza kanonika Karola Żurkowskiego ufundowany przez biskupa Juszyńskiego na cmentarzu parafialnym w Bielinach
Nagrobek księdza kanonika Karola Żurkowskiego ufundowany
przez biskupa Juszyńskiego na cmentarzu parafialnym w Bielinach
 
16 kwietnia 1859 roku papież Pius IX w porozumieniu z carem Aleksandrem II mianował Juszyńskiego na wakujące już siedem lat po śmierci księdza Józefa Joachima Goldtmana stanowisko pasterza diecezji sandomierskiej. Uroczysty ingres odbył się w Sandomierzu trzy miesiące później – 24 lipca. Swoje urzędowanie biskup rozpoczął od wizytowania parafii. Jako pierwszą odwiedził swoją rodzinną parafię w Bielinach. Nawiedził także miejscowy cmentarz, na którym pochowany został wuj matki. Może wtedy postanowił ufundować mu nagrobek. Pisał później w liście z kuracji w Busku do swoich współpracowników: „Zamówiłem u Kłosińskiego – kamieniarza z Kunowa pomnik dla Kanonika Żurkowskiego, Plebana w Bielinach, mojego Dobrodzieja i miałem mu przesłać napis na nim wyryć się mający, ale że nie znalazłem sposobności dopełnić tego, przesyłam takowy. (…) Waruję sobie tylko: aby w całej rozciągłości nie było więcej liter, jak tu są wyrażone”. Pomnik ten – odnowiony w ostatnich latach przez Towarzystwo Przyjaciół Bielin – znajduje się do dziś na cmentarzu parafialnym.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
List biskupa w sprawie nagrobka ks. Żurkowskiego (źródło: Archiwum Diecezjalne w Sandomierzu)
List biskupa w sprawie nagrobka ks. Żurkowskiego (źródło: Archiwum Diecezjalne w Sandomierzu)
 
Był bardzo aktywnym pasterzem – w czasie kierowania diecezją odwiedził wszystkie powierzone swojej pieczy parafie. Zwracał uwagę przede wszystkim na stan techniczny kościołów oraz czystość w świątyniach i domach plebańskich. Był inicjatorem budowy radomskiego kościoła katedralnego – w tym celu wyjednał pozwolenie u namiestnika Królestwa Polskiego hrabiego Berga. Starał się o przywrócenie dawnej świetności katedrze sandomierskiej. Udało mu się przeprowadzić jej gruntowny remont, który kosztował 43 tysiące rubli. Wybudował także i wyposażył własnym sumptem dom biskupi w Sandomierzu.
 
 
 
 
Portret biskupa z początków kierowania diecezją (źródło: Ks. Jan Wiśniewski „Seminarium Duchowne Rzym. – Kat. w Sandomierzu 1820 – 1926”)
Portret biskupa z początków kierowania diecezją
(źródło: Ks. Jan Wiśniewski „Seminarium Duchowne Rzym.
– Kat. w Sandomierzu 1820 – 1926”)
 

W 1861 roku podczas odpustu w dniu Święta Podwyższenia Krzyża Świętego biskup Juszyński odprawił mszę świętą na Świętym Krzyżu, która była wielką manifestacją patriotyczną i w pewnym sensie zapoczątkowała ruch narodowo-wyzwoleńczy 1863 roku. Później musiał się tłumaczyć przed władzą carską: „Co do Łysej Góry, (…) tam przy odpuście Podwyższenia Świętego Krzyża w dniu 14 września corocznie odbywanego, żaden kapłan nie wystąpił ani z kazaniem, ani z nauką podburzającą, lecz tylko zastosowaną do uroczystości i pomimo, iż niezliczony tłum ludzi znajdował się, jak zawsze od niepamiętnych czasów, bez żadnego nadużycia ani zgiełku rozszedł się spokojnie do domów – przed przyjściem tylko i odejściem kompanii śpiewano „Boże coś Polskę”, do czego żaden z kapłanów nie należał” . Niektórzy zarzucali biskupowi uległość wobec władz carskich i potępianie przez niego powstania zbrojnego. To były zarzuty bezpodstawne. Jako jeden z trzech biskupów (oprócz Szymańskiego z Janowa Podlaskiego i Majerczaka z Kielc) przyjął postawę tolerancyjną wobec powstania. Zalecał jednak duchowieństwu diecezji „wszelkich sposobów używać, ażeby usuwać wszelkie manifestacje, zaprowadzić wzajemną zgodę i zaufanie, pobudzać do zamiłowania trzeźwości i pracy, a coraz więcej rozkrzewiać pomiędzy ludem oświatę – a jeżeli jaki płomyk pokaże się jak po pogorzeli, znienacka go przygasić, ażeby raptownem natarciem nie rozżarzyć ognia i samego siebie nie poparzyć”.

Opinia władz carskich o biskupie Juszyńskim była jednoznaczna: „Biskup Juszyński, ilekroć razy urządzano manifestacje, a szczególniej, gdy na Łysej Górze zebrało się do 12 tysięcy pod miasteczkiem Słupia Nowa, umyślnie przyjechał do Słupi i z miasteczka zanieśli biskupa na górę do klasztoru, gdzie publicznie błogosławił powstanie, wcześniej przez księży przygotowane. Również, gdy partja (powstańców) przybyła do Sandomierza, biskup uważał za niezbędne pobłogosławić wraz z duchowieństwem partję i nakazał odprawić po kościołach nabożeństwo za pomyślność dla tych wystąpień nielegalnych. Ta właśnie partja rozgrabiła kasę w Sandomierzu. Biskup więc Juszyński zapłacił 338 rubli 65 kopiejek na pokrycie brakującej sumy w kasie sandomierskiej.”

Biskup Juszyński bronił przed karą księży otwarcie współpracujących z powstańcami, wstawiał się za uwięzionymi, pisał protesty do władz carskich, prosił o wstawiennictwo papieża. Po upadku powstania ogłosił żałobę narodową.

W dniu 7 kwietnia 1864 roku wprowadził w diecezji obowiązek odprawiania nabożeństwa majowego ku czci Najświętszej Marii Panny. Pisał później
w liście pasterskim do wiernych diecezji sandomierskiej: „Szczególniej miło nam było dowiedzieć się, jako na nasz głos wszędzie po kościołach parafialnych i kapliczkach wiejskich pobożni wierni otaczać poczęliście licznie ołtarze Niepokalanej Panny Maryi, wieńcząc je starannie majowemi kwiaty. Jest to dowód pobożności waszej, a zarazem uległość słowom Waszego Pasterza”.

W 1870 roku był jedynym biskupem rzymsko – katolickim w tak zwanym Przywiślańskim Kraju. Stąd, zastępując administratorów pozostałych diecezji, obarczony był wieloma obowiązkami administracyjnymi i duszpasterskimi. Już po roku takiej intensywnej pracy zapadł na zdrowiu. W związku z tym często wyjeżdżał na kuracje „do wód”. Między innymi w 1878 roku, przebywając w Busku, poświęcił nowootwarty zakład kąpielowy. Chorobą i starością (był w tym czasie drugim pod względem wieku biskupem na świecie) tłumaczył biskup Juszyński opóźnienie w złożeniu hołdu Ojcu Świętemu Leonowi XIII po jego wyborze na stolicę Piotrową w tym właśnie roku. W osobistym piśmie papież odpisał: „Pozdrowienie Apostolskie i Błogosławieństwo! Nie ubolewamy nad opóźnieniem się twojem w obowiązku Czcigodny Bracie, lecz nad powodem tego opóźnienia, pochodzącym z niedomagania na zdrowiu, co dotąd w zupełności nie ustało, i dlatego list twój, chociaż później wysłany, przyjęliśmy jako wtedy napisany, kiedy on w myśli i sercu twojem powstał” .

 
 
Portret biskupa umieszczony w nekrologu (źródło – Archiwum Diecezjalne w Sandomierzu)
Portret biskupa umieszczony w nekrologu
(źródło – Archiwum Diecezjalne w Sandomierzu)
 
Ostatniego października 1880 roku biskup Józef Michał Juszyński ciężko zachorował i zmarł niespełna miesiąc później w dniu 24 listopada. Pochowany został w podziemiach sandomierskiej katedry. W kaplicy Najświętszego Sakramentu znajduje się epitafium biskupa wykonane z marmuru, a w Muzeum Diecezjalnym wśród eksponatów umieszczony jest jego portret.
 
 
 
 
 
 
(autor: Andrzej Drogosz)